radiogdanskKarol Modzelewski, Stanisław Jewgrafowicz Pietrow, Antonina Wyrzykowska oraz Hrant Dink, Julia Ilisińska, Emanuel Ringelblum i Liu Xiaobo upamiętnieni w warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych. "W czasach zła wybierali dobro" - napisał o uhonorowanych wiceszef MKDNiS Jarosław Sellin.
Warszawski Ogród Sprawiedliwych, znajdujący się na skwerze im. gen. Jana Jura-Gorzechowskiego na warszawskiej Woli, został założony w 2014 roku przez Dom Spotkań z Historią z inicjatywy mediolańskiej Fundacji GARIWO. Każdego roku są upamiętniane osoby, które ratowały życie innych lub występowały w obronie ludzkiej godności — w czasie nazizmu i komunizmu, ludobójstw i masowych mordów, a także zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych w XX i XXI wieku. Każdej z tych osób dedykowane jest drzewko oraz kamień, na którym wyryta jest inskrypcja z imieniem i nazwiskiem oraz uzasadnieniem wyboru.

23 czerwca zostały posadzone drzewka i odsłonięte kamienie upamiętniające Hranta Dinka, Julię Ilisińską, Karola Modzelewskiego, Stanisława Jewgrafowicza Pietrowa, Emanuela Ringelbluma, Antoninę Wyrzykowską i Liu Xiaobo, Sprawiedliwych wybranych w 2021 roku oraz 2020, których nie uhonorowano ze względu na obostrzenia pandemiczne.

LIST OD JAROSŁAWA SELLINA

Wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin w liście do uczestników uroczystości wskazał, że wśród uhonorowanych są "ludzie różnych epok, narodowości i zasług". "O każdym z nich można mówić długo, opowiadać o bohaterstwie, wierności zasadom i dawaniu świadectwa. Można też ich życie streścić jednym zdaniem: w czasach zła wybierali dobro" - podkreślił.

Jak mówił, "wybierali dobro na przekór swoim czasom, na przekór opiniom większości, na przekór możliwym konsekwencjom".

WZÓR DO NAUKI

"Wspomnę tutaj Emanuela Ringelbluma, który patronuje Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu, a który w najstraszniejszych czasach Zagłady nie przestawał pracować jako kronikarz i historyk z misją wykrzyczenia światu o tym złu, którego był świadkiem a ostatecznie, także ofiarą" - przypomniał sekretarz stanu w MKDNiS.

Wskazał, że w Ogrodzie Sprawiedliwych "mamy nie tylko ich wspominać, to o wiele za mało". "Powinniśmy się od tych, którzy umieli wybrać dobro uczyć się tego odważnego wyboru. Tego powinniśmy sobie wszyscy życzyć" - ocenił Jarosław Sellin.

WŚRÓD UHONOROWANYCH BABCIA GDAŃSKIEJ URZĘDNICZKI

Tytuł Sprawiedliwego przyznawany jest pośmiertnie osobom, które występowały w obronie godności człowieka w czasach wojen i zbrodni w XX i XXI w. Takim tytułem uhonorowano Julię Ilisińską, która z narażeniem życia pomagała więźniom obozu Auschwitz-Birkenau. Wyróżnienie dla swojej nieżyjącej babci odebrała Monika Ilisińska, która na co dzień pracuje w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.

– O tym, że babcia zostanie upamiętniona w Warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych dowiedziałam się od córki naszej kuzynki, która mieszka w Norwegii. Natknęła się na tę informację w Internecie. Wtedy pomyślałam, że świat jest dzisiaj globalną wioską. W Oświęcimiu nie mieszka już nikt z naszej rodziny. Dlatego też nikt z nas nie wiedział, że dr Alicja Bartuś z Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka podjęła starania w tym względzie. Padło więc na mnie, że jako najmłodsza w rodzinie pojadę na uroczystość do stolicy - powiedziała wnuczka Julii Ilisińskiej w rozmowie z portalem Pomorskie.eu.

- Za działalność konspiracyjną babcia Jula z dziadkiem Władysławem, po sąsiedzkim donosie, zostali aresztowani przez gestapo i poddani przesłuchaniom. Babcia była bita i torturowana, cudem ocalała. Dziadek po rocznym śledztwie został zamordowany w więzieniu w Wadowicach. Ich trójka dzieci, w tym nasz ojciec, została rozdzielona i wysłana do krewnych w różnych miejscach. Dom został skonfiskowany przez Niemców i po wyjściu babci z więzienia rodzina nie miała się gdzie podziać. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby spróbowali spokojnie przetrwać trudny czas wojny. Ale nie potrafili być obojętni na los cierpiących więźniów Auschwitz-Birkenau - dodała.

SPRAWIEDLIWI 2020 I 2021

Tytuły Sprawiedliwych w roku 2020 otrzymali: Karol Modzelewski – działacz społeczny, jeden z liderów opozycji demokratycznej w PRL, współtwórca III RP, Stanisław Jewgrafowicz Pietrow – podpułkownik Armii Radzieckiej, który uchronił świat przed konfliktem nuklearnym oraz Antonina Wyrzykowska, która w Jedwabnem ratowała Żydów (wraz z mężem), przeciwstawiając się własnej społeczności.

Sprawiedliwi wybrani w roku 2021 to: Hrant Dink – turecki Ormianin i orędownik dialogu między oboma narodami, zamordowany przez tureckiego nacjonalistę, Julia Ilisińska, która w czasie wojny niosła pomoc więźniom Auschwitz-Birkenau, Emanuel Ringelblum – inicjator powstania grupy "Oneg Szabat" i twórca podziemnego archiwum getta warszawskiego oraz Liu Xiaobo - pisarz, działacz na rzecz obrony praw człowieka w Chinach, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

radiogdanskWyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o nadrzędności polskiego prawa nad unijnym, uruchomił lawinę wydarzeń. Jarosław Popek poprosił o ocenę sytuacji Andrzeja Kobylarza z Solidarnej Polski, Annę Górską z Lewicy, Sławomira Rybickiego z Koalicji Obywatelskiej oraz Jarosława Sellina z Prawa i Sprawiedliwości. Wysłuchaj nagrania audycji

Jarosław Sellin potwierdził, że skutkiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego może być konflikt z niektórymi instytucjami Unii Europejskiej. - Komisja Europejska próbowała w ostatnich latach rozszerzać swoje kompetencje pozatraktatowo, narzucając pewne regulacje w tych obszarach, w których kompetencji jej organom centralnym nie przyznawaliśmy. Tak samo Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbował wchodzić w obszar regulowania polskiego wymiaru sprawiedliwości, również pozatraktatowo. To próba sprawdzania na przykładzie Polski, jak daleko można się posunąć w dążeniach federalizacyjnych, mimo że traktaty na to nie pozwalają. Więc może być napięcie z tymi konkretnymi instytucjami, a nie z całą Unią Europejską, bo jesteśmy jej częścią. Nie konfrontujemy się z czymś, czym po części jesteśmy, tylko z konkretnymi instytucjami, konkretnymi urzędnikami czy sędziami, którzy wyobrażają sobie, że można tworzyć rzeczywistość poza prawem. Interesujące będzie obserwowanie reakcji innych krajów Unii Europejskiej, bo mamy coraz więcej sygnałów w wypowiedziach ważnych polityków i publicystów, że inne kraje bardzo mocno przyglądają się temu sporowi, bo same boją się tej ekspansji, nadinterpretowania prawa, rozciągliwości własnych kompetencji przez eurokratów, niezależnie od tego, czy są to politycy z Komisji Europejskiej, czy sędziowie z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślał.

Sławomir Rybicki sugerował, że nie można porównywać sytuacji w Polsce z tym, co dzieje się w innych krajach Unii Europejskiej. - Mówienie, że inne państwa "przyglądają się", "uchyliły" bądź "są w konflikcie" z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest manipulacją. Zdarzały się kontrowersje, ale one nie dotyczą nawet jednej trzeciej klubu. Spór z Polską dotyczy pryncypiów, czyli artykułu numer dwa traktatu, mówiącego o wspólnocie wartości. Trudno porównywać spór trybunału niemieckiego, który dotyczy kwestii bankowości, ze sporem fundamentalnym, jeżeli chodzi o Polskę, sporu o praworządność, o to, czy polskie sądy są niezależne, a polscy sędziowie niezawiśli. Tu jest chyba istota, bo konsekwencje tego wyroku są przeogromne i mogą być katastrofalne dla Polski. Na ulicach miast setki tysięcy ludzi demonstrowały w całej Polsce, w małych miejscowościach, były imponujące manifestacje w Gdyni, Gdańsku, Warszawie i wielu miastach. To spontaniczna reakcja obywateli. Trybunał Konstytucyjny w Polsce nie ma mocy kasowania wyroków trybunałów europejskich - twierdził.

Anna Górska wyraziła swój sceptycyzm wobec sugestii, że Polska opuści Unię Europejską. - Jestem bardzo ostrożna z używaniem słowa "polexit". Uważam, że to nie powinno się wydarzyć i mam nadzieję, że się nie wydarzy. To nie jest nikomu na rękę, nawet PiS-owi. Zdaje się, że pan premier w sobotę, czyli dwa dni po ogłoszeniu tego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, obiecywał rolnikom zwiększone dopłaty, których nie będzie przecież finansował z budżetu państwa, bo to byłoby niemożliwe, tylko mają iść z funduszy unijnych. Zgadzam się z wątpliwościami prawnymi dotyczącymi sądów polskich, ale również zagranicznych, w różnych krajach Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że polski obrót gospodarczy, który jest związany z Unią Europejską, różne sprawy i spory gospodarcze polskich producentów, firm handlowych są rozstrzygane również przed sądami innych państw unijnych, które, jak już się zdarzało, podważają kompetencje polskiego sądu, bo na przykład sędziowie byli wybrani zgodnie z nowymi przepisami, które wprowadził minister Ziobro. Ale konsekwencje, które odczujemy już, co wybrzmiało choćby w wypowiedziach przewodniczącej Komisji Europejskiej, to zablokowanie unijnych środków dla Polski. Zgadzam się z interpretacją, która się pojawia, że to zupełnie niepotrzebnie i w sposób absolutnie nieprofesjonalny rozgrzewa spór - mówiła.

Andrzej Kobylarz zwrócił uwagę na polityczny aspekt sporu. - Ingerencja Unii Europejskiej, jej prawa, dyrektyw i traktatów, jest daleko idąca. Tak naprawdę to nie jest spór prawny, tylko polityczny, eurokratów z Prawem i Sprawiedliwością, Zjednoczoną Prawicą. Widzimy, że walka polityczna trwa. Przypomnę słowa posła Neumanna, który mówił: "Będziemy cię bronić jak niepodległości, jak będziesz z nami". Jak będzie bronił? Przecież nie z pałką, tylko w sądach. Pokazywał, że sądy są ich i możesz robić, co chcesz, jakby ci się działa krzywda, to zawsze możesz na nas liczyć, ale jak odejdziesz, to, niestety, takiej pomocy nie otrzymasz. Dzisiaj solą w oku jest tunel w Świnoujściu, gdzie, jak pamiętamy, Donald Tusk mówił, że to jest przydatne i należałoby się nam, ale nas nie stać. To nieprawda, było nas stać, ale to kwestia tego, że nie podobało się Niemcom, a Donald Tusk zawsze wspierał interesy Niemiec - wskazywał.

Logo MKDNiS kolorowe W Łazienkach Królewskich w Warszawie odbył się w piątek wernisaż wystawy „Chocim 1621”. Ekspozycja jest upamiętnieniem wydarzeń sprzed 400 lat i przypomnieniem, jak ważne były one zarówno dla Polski, Turcji, jak i dla całej Europy – powiedział sekretarz stanu w MKDNiS Jarosław Sellin.

W 400. rocznicę bitwy pod Chocimiem – jednego z największych sukcesów militarnych I Rzeczypospolitej, który ocalił Polskę przed osmańską agresją – w nowo wyremontowanych Stajniach Kubickiego w Łazienkach Królewskich w Warszawie odbył się wernisaż wystawy "Chocim 1621".

"Dokładnie cztery wieki temu, pod Chocimiem nie było już słychać bitewnej wrzawy. Po zwycięskiej dla Rzeczypospolitej obronie twierdzy chocimskiej, turecka armia pod wodzą sułtana Osmana II opuściła swój obóz. Zadowalający obie strony traktat podpisany 9 października 1621 r. stanowił asumpt do zawarcia trzy lata później w Stambule pokoju wieczystego między Rzecząpospolitą a Imperium Osmańskim" - przypomniał w swoim wystąpieniu Sellin.

Ocenił, że "pieczołowicie przygotowana przez zespół Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie ekspozycja, jest wspaniałym upamiętnieniem wydarzeń sprzed 400 lat i przypomnieniem jak ważne były one zarówno dla Polski i Turcji, jak i dla całej Europy". "W związku z ambitnym planem młodego, wówczas 17-letniego sułtana Osmana II, by jego imperium dotarło aż do Bałtyku, rozstrzygnięcie tej bitwy było naprawdę istotne dla historii całej Europy. Być może również dlatego niektórzy historycy znaczenie bitwy pod Chocimiem z 1621 roku dla Polski i Europy porównują z Bitwą Warszawską 1920 roku" - zwrócił uwagę wiceminister kultury.

Wskazał, że "niewątpliwie jednym z najbardziej interesujących zabytków, który będzie można podziwiać jest niezmiernie rzadki, jedyny w polskich zbiorach, datowany jeszcze na XVI w. muszkiet lontowy, będący częścią wyposażenia doborowej tureckiej piechoty, czyli słynnych janczarów". "Natomiast polskie wyposażenie wojskowe z epoki reprezentują np. elementy rynsztunku husarskiego, w tym równie unikalny napierśnik z przełomu XVI i XVII wieku" - powiedział Sellin.

Zauważył, że organizatorzy wystawy zadbali także o to, aby zwiedzający "mogli zapoznać się z głównym aktorami bitwy chocimskiej, gdyż oprócz militariów na wystawie prezentowane są także wizerunki osób odgrywających kluczowe role w bitwie, czyli hetmana Jana Karola Chodkiewicza, hetmana Stanisława Lubomirskiego, a także wspierającego armię polsko–litewską hetmana kozackiego Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego - namalowany przez współczesną artystkę ukraińską i udostępniony Łazienkom Królewskim dzięki pomocy Ambasady Ukrainy".

"Warto zaznaczyć, że zabytki prezentowane na wystawie w większości nie są na co dzień prezentowane w muzeach, z których pochodzą, zatem wystawa stanowi jedyną okazję do zobaczenia niektórych elementów uzbrojenia polskiego i tureckiego, cennych przykładów broni siecznej oraz palnej" - dodał.

Dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie prof. Zbigniew Wawer zauważył, że "Chocim nie przebija się do świadomości europejskiej". "A tak naprawdę jest to jedno z najważniejszych wydarzeń XVII-wiecznej Europy. Czy ono zostało wykorzystane ostatecznie, to jest pytanie, ale na ten czas, na 1621 rok, to jednak było wydarzenie znamienite" - podkreślił.

Podziękował Ministerstwu Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu za dofinansowanie oraz wiceministrowi Sellinowi, który - jak mówił Wawer - jest "ojcem tej wystawy i bardzo zabiegał o to, żeby taka wystawa mogła się odbyć".

Szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szrot powiedział, że "wystawa jest szczególnie ważna dla pana prezydenta, gdyż dotyczy dwóch krajów, na rozwijaniu relacji z którymi szczególnie panu prezydentowi zależy". "Jeśli chodzi o Ukrainę, to jest sprawa oczywista - bitwa pod Chocimiem jest być może najpiękniejszym przykładem polsko-ukraińskiego braterstwa broni. Hetman Chodkiewicz dowodził razem z atamanem Konaszewiczem-Sahajdacznym, żołnierze polscy i litewscy walczyli razem z Kozakami zaporoskimi. Jeśli chodzi o Turcję, to rocznica tej bitwy też nie powinna nas antagonizować, paradoksalnie. Bitwa ta była toczona, kiedy oba nasze państwa były wielkimi mocarstwami, potężnymi krajami, była toczona z dala od granic obu państw, które przebiegają obecnie i zakończyła się ona nie totalną klęską którejś z armii, tylko honorowym pokojem" - zwrócił uwagę Szrot.

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk powiedział, że "400 lat temu, pod Chocimiem, miało miejsce wydarzenie, które jest jednym z najważniejszych w 1000-letnim trwaniu Rzeczypospolitej, ale również jednym z najważniejszych dla dziejów Europy i świata".

"Wojska Rzeczpospolitej, wojska polsko-litewsko-kozackie zatrzymały pochód wojsk islamu, Imperium Osmańskiego nie tylko w głąb Rzeczpospolitej, ale w głąb ówczesnej Europy. Można więc śmiało powiedzieć, że Chocim, od którego zresztą zwykło się mawiać o Rzeczypospolitej, jako o przedmurzu chrześcijaństwa, zadecydował o tożsamości i obliczu starego kontynentu" - podkreślił Kasprzyk.

Ocenił, że jest "bardzo ważne, żeby przypomnieć Europie, ile zawdzięcza Rzeczypospolitej". "Swoją tożsamość Europa zawdzięcza również Polsce i to jest obowiązek państw europejskich, pamiętać o tym" - wskazał.

W wernisażu wystawy uczestniczyli także m.in. ambasador Litwy w Polsce Eduardas Borisovas oraz ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca.

Na stronie Łazienek Królewskich napisano, że "400-lecie wojny chocimskiej to doskonała okazja, by przypomnieć jeden z największych sukcesów militarnych szlacheckiej Polski".

"W warownym obozie, zbudowanym wokół starego zamczyska w Chocimiu nad Dniestrem, połączone siły polsko-litewsko-kozackie powstrzymały we wrześniu 1621 r. ponad 100-tysięczną armię turecką, prowadzoną przez samego sułtana Osmana II. Rzeczpospolita znajdowała się u szczytu potęgi, a jej wojsko - łączące tradycje Wschodu i Zachodu - nie miało sobie równych w walnych bitwach" - podkreślono.

Na wystawie prezentowane są obiekty, obrazujące przyczyny i skutki konfliktu, a jej główny element stanowi zabytkowe uzbrojenie, ilustrujące oryginalną wojskowość polsko-litewską oraz turecką.

Ekspozycję oglądać można będzie w nowo wyremontowanych Stajniach Kubickiego; od wtorku do czwartku w godz. 10-16 oraz od piątku do niedzieli w godz. 10-18.

Wystawa dofinansowana została ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Logo MKDNiS kolorowe „Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych niedawno obchodziła jubileusz 70-lecia. Pragnę przekazać na Państwa ręce serdeczne życzenia jubileuszowe i gratulacje dla Wszystkich Twórców i Pracowników za osiągnięcia artystyczne i wkład w rozwój polskiej sztuki filmowej” – powiedział wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin podczas uroczystości wręczenia odznaczeń resortowych i dyplomów zasłużonym pracownikom Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie.

Pracownicy WFDiF w Warszawie odznaczeni za wybitne dokonania na rzecz kinematografii, fot. Danuta Matloch
Dokonania Wytwórni stanowią bardzo ważny zapis w historii rodzimej kinematografii. „Od momentu jej powstania największy potencjał stanowili wybitni twórcy, których dociekliwość, umiejętność widzenia spraw ważnych, przełożyła się na imponujące bogactwo obrazów filmowych – zaznaczył Jarosław Sellin.

Wiceminister podkreślił, że to w Wytwórni narodziła się ceniona w świecie polska szkoła dokumentu filmowego, a w czasie minionych 70-ciu lat z Wytwórnią współpracowali najwybitniejsi artyści polskiego kina, jak Andrzej Munk, Kazimierz Karabasz, Jerzy Bossak, Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski, Władysław Ślesicki, Jan Łomnicki, Krzysztof Kieślowski, Paweł Kędzierski.

Tu właśnie przy Chełmskiej 21 powstał szereg filmów Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego, Krzysztofa Kieślowskiego. Tu też powstawały znane seriale, by wymienić chociażby: Noce i dnie Jerzego Antczaka, Polskie drogi Janusza Morgensterna czy Dom Jana Łomnickiego – przypomniał Jarosław Sellin.

Wiceminister podkreślił również, że na dzisiejszy wizerunek Wytwórni pracuje zespół, który nie tylko kontynuuje osiągnięcia poprzedników, ale rozwija i poszerza zakres jej działalności, a najnowsze produkcje z Chełmskiej wciąż zdobywają uznanie widzów i laury na festiwalach.

Odznaczenia i dyplomy
Wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu prof. Piotr Gliński w uznaniu dokonań na rzecz kinematografii polskiej przyznał odznaczenia i dyplomy 10 pracownikom Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych z okazji 70-lecia istnienia instytucji. Jubileusz obchodzono w 2019 roku, jednak ze względu na pandemię wręczenie odznaczeń nie było wcześniej możliwe.

Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” uhonorowano Jacka Kondrackiego - absolwenta Studium Scenariuszowego PWSTiF w Łodzi i byłego kierownika literackiego WFDIF, który przez lata wspierał młodych, debiutujących twórców w pracach literackich, a także aktywnie poszukiwał interesujących scenariuszy filmowych na potrzeby WFDIF. Był również zaangażowany w działania edukacyjne WFDIF w szczególności w prace „Wytwórni Scenariuszy”.

Brązowe Medale „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” otrzymali:
Agnieszka Będkowska - zastępca Dyrektora WFDIF, absolwentka Wydziału Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej oraz Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Śląskim. Od ponad 20 lat zaangażowana w rozwój polskiej kinematografii w szczególności poprzez wspieranie realizowanych w WFDiF projektów młodych twórców. Przy jej zaangażowaniu powstały największe produkcje historyczne realizowane w WFDIF.
Aleksander Musiałowski - reżyser dźwięku, kompozytor, muzyk. Należy do Polskiej oraz Europejskiej Akademii Filmowej i Stowarzyszenia Filmowców Polskich, członek Zarządu Koła Reżyserów Dźwięku SFP. Wieloletni pracownik WFDIF, zaangażowany w tworzenie dźwiękowej warstwy filmów. Dzięki jego zaangażowaniu powstało wiele wartościowych i ważnych dla polskiej kinematografii filmów fabularnych.
Michał Zabłocki - aktualnie scenarzysta, producent wykonawczy lub nadzorujący filmy fabularne oraz samodzielny realizator filmów dokumentalnych, związany z kinematografią od 1972 r. Autor pierwszego leksykonu na temat wideofilmowania („Filmujemy na video”, 1989), a także autor i wydawca kilkunastu książek o tematyce filmowej.

Odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” wyróżnieni zostali:
Jolanta Galicka - specjalistka ds. obrotu licencjami w WFDIF. Zaangażowana w zadania dotyczące prezentacji produkowanych przez WFDIF filmów na polskich i światowych festiwalach w znaczy sposób przyczynia się do promocji i upowszechniania dorobku filmowego WFDIF i promowania marki narodowej Wytwórni w Polsce i na świecie.
Piotr Sobkowicz - kierownik Działu Organizacyjno-Prawnego. Koordynował powstające w WFDIF cykle filmów „Polska Niepodległa - Historia w ożywionych obrazach”, „Jan Matejko - Historia w ożywionych obrazach” nagradzane na polskich i zagranicznych festiwalach. Z ramienia WFDIF zajmował się również działaniami wydawniczymi publikacji filmowych i edukacyjnych.

Dyplomy honorowe otrzymali:
Dorota Molenda - specjalistka ds. sekretariatu. Od 31 lat pełni obowiązki asystentki Dyrektora Naczelnego WFDiF. Jej praca w ogromnym stopniu przyczynia się do należytego prowadzenia działalności statutowej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
Jan Lisowiec - były Kierownik Sekcji Zaopatrzenia, Transportu i Ochrony. Przez wiele lat pracy był odpowiedzialny za zadania z zakresu logistyki i za bazę transportową WFDIF, która stanowi duże wsparcie dla wielu produkcji filmowych.
Piotr Sobański - kierownik Zakładu Zaplecza Technicznego. Na przestrzeni ostatnich lat był odpowiedzialny za rozbudowę infrastruktury filmowej WFDIF, w tym w szczególności za nadzór nad budową Centrum Dystrybucji Filmowej i rozbudowę nowoczesnego magazynu rekwizytów.

Pr24W ukraińskiej stolicy odbywają się uroczystości 80. rocznicy niemieckiej zbrodni popełnionej na Żydach w Babim Jarze. W obchodach, oprócz ukraińskich władz biorą udział prezydenci Izraela i Niemiec. Kijów odwiedziła też polska delegacja.

Rząd RP reprezentuje m. in. wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin. Jak podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, tragedia Żydów w Babim Jarze dotknęła również obywateli Rzeczpospolitej. Jarosław Sellin zaznaczył, że wśród ofiar byli też Żydzi, którzy w 1939 roku uciekli z ziem polskich na wschód. Wiceminister kultury dodał, że zbrodnia w Babim Jarze była pierwszym tak masowym mordem dokonanym przez Niemców.

Ukraińcy czczą pamięć zamordowanych w Babim Jarze. Zełenski: to miejsce niesie za sobą straszne wspomnienia
W obchodach bierze też udział prezydencki minister Wojciech Kolarski. Jak podkreślił, przyjechał w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy na uroczystości ważne dla pamięci na Ukrainie. Wojciech Kolarski dodał, że upamiętnienie ofiar hitlerowskiej zbrodni to obowiązek także Polaków. Jak podkreślił, musimy pamiętać o tych, którzy na ziemiach Rzeczpospolitej żyli przez setki lat, czyli o społeczności żydowskiej, która współtworzyła historię Polski, a która została zgładzona przez Niemców. W skład polskiej delegacji wchodzi też marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Mord 34 tysięcy osób
W kijowskim Babim Jarze jesienią 1941 roku, w ciągu dwóch dni Niemcy, zamordowali 34 tysiące Żydów. Sprowadzano ich do wąwozu i tam rozstrzeliwano. Przez okres całej okupacji w Babim Jarze życie straciło od 100 do 150 tysięcy osób - głównie Żydów, ale tez przedstawicieli innych narodowości.

Dziś wieczorem w kompleksie memorialnym w Babim Jarze prezydent Ukrainy razem z prezydentami Izraela Chaimem Herzogiem i Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem wezmą udział w obchodach rocznicy zbrodni.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search