mkidn 01 cmyk„Muzeum Łazienki Królewskie we współpracy z Państwowymi Zbiorami Sztuki i Głównym Archiwum Państwowym w Dreźnie oraz polskimi muzeami przygotowało prawdziwą ucztę dla oczu i ducha, na którą składają się wyjątkowe zabytki z czasów unii personalnej pomiędzy Rzeczpospolitą Obojga Narodów i Elektoratem Saksonii, kiedy na tronie polskim zasiadali August II i August III” – powiedział wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin podczas uroczystego otwarcia wystawy „Splendor władzy. Wettynowie na tronie Rzeczypospolitej”.

Wiceminister Sellin zauważył, że lata 1697-1706 i 1709–1763, kiedy na tronie polskim zasiadali elektorzy sascy, nie są pozytywnie oceniane, ponieważ wskutek prowadzonej przez obu monarchów polityki państwo polskie gospodarczo i politycznie zaczęło chylić się ku upadkowi.

Niemniej, abstrahując od kwestii stricte historyczno-politycznych, nie możemy odmówić czasom saskim wprowadzenia do kulturalnego krwioobiegu Rzeczypospolitej najnowszych wówczas trendów w sztuce, w tym także architekturze, czego przykładem mogą być do dziś zachowane w Warszawie pozostałości tzw. osi saskiej, której tak ważnym elementem był przecież Pałac Saski wybudowany w latach 1713-1724 na terenie dzisiejszego Placu Józefa Piłsudskiego – zaznaczył Jarosław Sellin.

Wiceszef resortu kultury podkreślił, że obaj Wettynowie, będąc kolekcjonerami i koneserami sztuki, umiejętnie wykorzystywali ją do celów politycznych, próbując na przepychu i wystawności budować tytułowy „splendor” saskiego dworu.

Na ów właśnie aspekt kolekcjonerstwa i artystycznych przedsięwzięć Sasów został położony nacisk przez twórców wystawy. Zobaczymy na niej m.in. Krzyże ustanowionego w 1705 r. Orderu Orła Białego z garniturów rubinowego i szmaragdowego, złoconą Maskę Słońca z podobizną Augusta II, szablę niemiecką wysadzaną turkusami i szmaragdami, spektakularne, tak mocno kojarzące się z czasami saskimi wyroby z miśnieńskiej porcelany, czy wreszcie świetny przykład malarstwa tamtej epoki – np. Wenus Jacopa Palmy il Vecchio, jeden z klejnotów galerii królewsko-elektorskiej – poinformował wiceminister.

Składając podziękowania za zorganizowanie wystawy na ręce dyrektora Muzeum Łazienki Królewskie, wiceminister Sellin podkreślił, że przygotowanie ekspozycji nie byłoby możliwe bez doskonałej współpracy Łazienek z Państwowymi Zbiorami Sztuki oraz Głównym Archiwum Państwowym w Dreźnie oraz z polskimi muzeami - Zamkiem Królewskim w Warszawie i na Wawelu, Muzeami Narodowymi w Warszawie i Krakowie, Gabinetem Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, Klasztorem oo. Paulinów na Jasnej Górze oraz Biblioteką Kórnicką PAN.

O wystawie

Na wystawie „Splendor władzy. Wettynowie na tronie Rzeczypospolitej” można będzie obejrzeć 200 arcydzieł ze zbiorów drezdeńskich oraz polskich muzeów, zgromadzonych przez Augusta II i Augusta III, elektorów saskich i królów polskich, które złożyły się na jedną z najwspanialszych kolekcji XVIII-wiecznej Europy.

Wystawa w Łazienkach Królewskich jest pierwszą od 1997 roku próbą przybliżenia publiczności złożonej wspólnej polsko-saskiej historii, której spuścizna widoczna jest do dnia dzisiejszego zarówno w Dreźnie, jak i w Warszawie. Będzie to również ważny głos w toczącej się dyskusji na temat przyczyn upadku Rzeczpospolitej w XVIII wieku.

Obiekty prezentowane na wystawie układają się w opowieść o najważniejszych wydarzeniach z okresu trwającej 66 lat unii polsko-saskiej i o wysiłkach, jakie dwaj Wettynowie podjęli na rzecz budowania pozycji Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej. Krzyże Orderu Orła Białego z garniturów rubinowego i szmaragdowego, złocona Maska Słońce z podobizną Augusta II, szabla niemiecka wysadzana turkusami i szmaragdami, spektakularne wyroby z miśnieńskiej porcelany, takie jak przeszło metrowej wysokości papuga Ara czy puchar w kształcie strusia w oprawie złotniczej i porcelanowej, czy wreszcie piękna Wenus Jacopa Palmy il Vecchio, jeden z klejnotów królewsko-elektorskiej galerii malarstwa – to tylko niektóre z arcydzieł, które będzie można obejrzeć w gmachu Podchorążówki i Pałacu na Wyspie w Łazienkach.

Oprócz cennych zabytków ze Staatliche Kunstsammlungen Dresden oraz Sächsische Hauptstaatsarchiv Dresden na wystawie zobaczymy wybór znakomitych dzieł sztuki z polskich muzeów: Zamków Królewskich w Warszawie i na Wawelu, Muzeów Narodowych w Warszawie i Krakowie, Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, Klasztoru OO. Paulinów na Jasnej Górze czy Biblioteki Kórnickiej PAN.

Wystawa prezentowana w Pałacu na Wyspie oraz Podchorążówce w Muzeum Łazienki Królewskie została objęta honorowym patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy i premiera Saksonii Michaela Kretschmera oraz dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ekspozycja będzie dostępna dla zwiedzających od 5 listopada 2021 r. do 30 stycznia 2022 r. W listopadzie wstęp na wystawę jest bezpłatny w ramach akcji Darmowy Listopad w Rezydencjach Królewskich.

dorzeczyZdaniem wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego Jarosława Sellina ostatnia wypowiedź Adama Bodnara o mentorskiej roli Niemiec wobec Polski jest przykładem myślenia niektórych polityków opozycji.

"Mały Książę" i zwierzątka z Polski
Były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar odebrał pod koniec października w Niemczech nagrodę przyznaną przez Federalny Związek Towarzystw Niemiecko-Polskich (Deutsch-Polnische Gesellschaft Bundesverband e.V.). Podczas swojego wystąpienia były Rzecznik Praw Obywatelskich wygłosił skandaliczne słowa.

– Polska kultura prawna i przemiany po 1989 r. zostały zainspirowane i były wspierane przez niemiecką myśl prawniczą. Na tym opierało się konstruowanie w Polsce nowoczesnego państwa prawa, mechanizmów ochrony praw człowieka i demokracji. Na tym opieraliśmy naszą integrację europejską – mówił.

– Ale to powoduje - po stronie mentora - także szczególną odpowiedzialność. Jak w przypowieści z "Małego Księcia". Jeśli oswoi się zwierzątko, to nie można go później porzucić – kontynuował.

Namiestnicy
Słowa Bodnara w ostry sposób skomentował wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Jego zdaniem wypowiedź prawnika jest przykładem sposobu myślenia dzisiejszej opozycji.

– Jeden z publicystów przed wieloma miesiącami - analizując, co jest w głowach polityków dzisiejszej opozycji w kontekście szacunku dla polskiej niepodległości, suwerenności, niezależności prawnej w postaci Konstytucji, ale też w kontekście tej spolegliwości i braku ambicji, których oczekują od Polski liderzy niektórych instytucji UE - uznał, że mamy do czynienia z politykami, którzy mają mentalność namiestników. Ich ta rola zadowala. Chcą być nie liderami państwa polskiego, którzy twardą biją się o polskie interesy, tylko namiestnikami wykonującymi grzecznie oczekiwania wielkich tego świata – stwierdził gość Radia Gdańsk.

– Zresztą w czasie rządów PO była taka doktryna płynięcia w głównym nurcie. Oczywiście ten nurt wyznacza ktoś inny, a my mamy grzecznie płynąć. I to jest ciągle mniej więcej ta sama mentalność, mniej więcej ten sam stosunek do własnego narodu, do jego aspiracji – skomentował Jarosław Sellin.

radiogdanskPolska musi bronić swoich granic, a opozycja wykorzystuje tę sytuację do konfrontacji z rządem - uważa Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Skrytykował w Radiu Gdańsk działania władz Gdańska w związku z akcją na rzecz migrantów na granicy polsko-białoruskiej. Wysłuchaj nagrania audycji
"Bądź dla innych" to kampania społeczna Grupy Granica, do której dołączył Gdańsk. Działacze PiS mają wątpliwości czy miasto zweryfikowało tę grupę. Zdaniem Jarosława Sellina to wykorzystanie sytuacji w imię interesu politycznego.

- Polska od kilku miesięcy jest atakowana i jest to forma wojny hybrydowej. Naszym obowiązkiem jest obronić siebie i Unię Europejską przed tym atakiem. Tymczasem okazuje się, że Polska atakowana jest także od wewnątrz przez ludzi, którzy w imię interesu partyjnego są gotowi wykorzystać każdy instrument, nawet taki, który podsyłają im wrogie stolice zagraniczne. Musimy spokojnie to wytrzymywać. Ale widać eskalację i etapowanie ataku. Najpierw próba przerzucania emigrantów, nieudana, potem próba likwidowania zasieków, nieudana, teraz próba przekraczania granic przez żołnierzy/agentów - tłumaczył gość Radia Gdańsk.

- To kolejny dowód na to, że musimy jak najszybciej zbudować silniejsze zabezpieczenie na granicy polsko-białoruskiej. Pojawienie się umundurowanych osób z bronią jako żywo przypomina incydenty sprzed siedmiu lat na granicy rosyjsko-ukraińskiej - dodał Jarosław Sellin.

Mówił też o braku wsparcia opozycji w sprawie Białorusi. - Na Litwie i Łotwie, które zostały zaatakowane nieco wcześniej niż Polska, opozycja odpowiedzialnie stanęła po stronie własnych rządów i w tej sprawie jest jednolite stanowisko: musimy bronić naszych granic. U nas niestety mamy opozycję, która sama siebie nazwała totalną i ona w sposób totalny wykorzystuje każdą sytuację do walki z rządem. Nawet sytuację, w której państwo polskie jest zagrożone - podsumował.

- Państwo polskie musi taki atak wytrzymać. Musimy sobie poradzić sami, o nic nie prosimy. Jeżeli takiego ataku nie wytrzymamy, to co by dopiero było w przypadku czegoś o wiele poważniejszego, jak prawdziwa wojna. Są deklaracje polityczne ze strony przywódców Unii Europejskiej i NATO wspierające nas w tym oporze na granicy. I to dobrze, że są. Natomiast jeśli chodzi o wymiar osobowy i materialny, to jesteśmy w stanie poradzić sobie sami - zapewnił.

Gość Dnia Radia Gdańsk odniósł się również do słów Adama Bodnara wygłoszonych w Niemczech podczas odbierania nagrody Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich. Były Rzecznik Praw Obywatelskich, wybrany głosami posłów PO, SLD i PSL, porównał Polskę do dzikiego zwierzątka, które Niemcy - jako mentor - "oswoili" i powinni wziąć za nie odpowiedzialność.

- Jeden z publicystów przed wieloma miesiącami - analizując, co jest w głowach polityków dzisiejszej opozycji w kontekście szacunku dla polskiej niepodległości, suwerenności, niezależności prawnej w postaci Konstytucji, ale też w kontekście tej spolegliwości i braku ambicji, których oczekują od Polski liderzy niektórych instytucji UE - uznał, że mamy do czynienia z politykami, którzy mają mentalność namiestników. Ich ta rola zadawala. Chcą być nie liderami państwa polskiego, którzy twardą biją się o polskie interesy, tylko namiestnikami wykonującymi grzecznie oczekiwania wielkich tego świata. Zresztą w czasie rządów PO była taka doktryna płynięcia w głównym nurcie. Oczywiście ten nurt wyznacza ktoś inny, a my mamy grzecznie płynąć. I to jest ciągle mniej więcej ta sama mentalność, mniej więcej ten sam stosunek do własnego narodu, do jego aspiracji - ocenił Jarosław Sellin.

niezalenaJarosław Sellin odniósł się do organizacji Marszu Niepodległości. - Popieram możliwość organizowania takiego marszu, bo to jest rzecz, która zawsze była legalna - ocenił wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Dodał, że bardzo wielu Polaków po prostu "kupiło to jako dobrą formę demonstrowania swojego patriotyzmu".
Pytany w Programie Trzecim Polskiego Radia o to, czy się w tym roku wybiera, by "pospacerować w okolicach Marszu Niepodległości", Sellin przypomniał: "wziąłem udział w tym marszu tylko raz, w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w 2018 r., ponieważ wtedy uzgodniliśmy z dotychczasowymi organizatorami tego marszu, że będzie to marsz wspólny, państwowy, z udziałem prezydenta RP".

Pytany o to, czemu ta tradycja wspólnego, państwowego marszu nie jest kontynuowana, Sellin powiedział: "ponieważ organizatorem i pomysłodawcą tego marszu jest konkretne środowisko polityczne i to nie jest moje środowisko polityczne, a ja mam zaplanowane zawsze 11 listopada wydarzenia organizowane przez moje środowisko polityczne albo mój rząd, np. wielki Festiwal +Niepodległa+ na Krakowskim Przedmieściu, albo wydarzenia w Gdańsku, które też będę przeżywał w tym dniu, u siebie, w okręgu wyborczym".

"Chcę powiedzieć, że uważam, iż taki marsz, która ma już dwunastoletnią tradycję i temu środowisku politycznemu, z którym ja się nie utożsamiam, po prostu się udał i bardzo wielu Polaków po prostu +kupiło to+ jako dobrą formę demonstrowania swojego patriotyzmu"

– wyjaśnił. "Naprawdę do organizacji tzw. narodowych nie należy w całej Polsce, jak sadzę, sto tysięcy ludzi, a tylu ludzi chodzi w tym marszu, i to całymi rodzinami, z dziećmi, z wózkami itd." – ocenił wiceminister kultury.

Sellin zaznaczył, że "to jest forma zaproponowana przez konkretne środowisko polityczne i ona się po prostu sprawdziła i udała".

Plany na 11 listopada
Wiceszef resortu kultury wyjaśnił, że władze państwowe "mają swoje plany i swoje propozycje" na obchody 11 listopada.

"O 9.00 msza za niepodległość Polski w Świątyni Opatrzności Bożej, festiwal na Krakowskim Przedmieściu, uroczystości organizowane – w tym większość przez prezydenta Andrzeja Dudę – uroczystości też lokalne"– wymienił.

 

"Natomiast ja popieram możliwość organizowania takiego marszu, bo to jest rzecz, która zawsze była legalna" – podkreślił Sellin.

Trzaskowski największym zwolennikiem marszu
"Uważam, krótko mówiąc, że +największym+ zwolennikiem tego marszu i jego masowego charakteru jest wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, bo on, uruchamiając akcję przeciwko temu marszowi – po pierwsze powoduje, że od 3 tygodni gadamy o tym marszu, nagłaśniając go; po drugie – właśnie ze względu na przekorę Polaków, jeżeli nie pozwalają, to tym bardziej idziemy – podejrzewam, że będzie wyjątkowo liczny"– podsumował wiceminister kultury.

Sąd Apelacyjny w Warszawie w piątek utrzymał w mocy uchylenie decyzji wojewody mazowieckiego o rejestracji cyklicznego wydarzenia Marsz Niepodległości. "Jeśli narodowcy zgromadzą się 11 listopada, będzie to zgromadzenie nielegalne" – skomentował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

"Marsz Niepodległości się odbędzie; po wyroku sądu okręgowego zgłosiliśmy inne zgromadzenie"– zapowiedział szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search